lek. dent. Anita Suska

W młodości miałem usuniętą lewą 6-stkę. Następnie ze względów estetycznych (górne stłoczenie, prawa 3-jka nad linią reszty) w wieku 18 lat założyłem aparat ortodontyczny. Nie wiedziałem wtedy, że istnieją aparaty rozszerzające szczękę i zgodziłem się na ekstrakcje prawej górnej 5-tki i prawej dolnej 4-ki. Niedługo po tym pojawiły się u mnie szumy uszne. Rozwiązania szukałem u kilkunastu laryngologów (ponoć wszystko okej) i kilku ortopedów (umiarkowanie, ale mówią, że nie jest na tyle źle aby powodowało to szumy). Teraz upatruję rozwiązania problemu w zębach. Problem jak wcześniej wspomniałem pojawił się chwilę po ekstrakcji, ponadto pojawiły się u mnie objawy TMJ tj. bóle stawów, generalne uczucie dyskomfortu, pogorszenie wymowy, czasem trzaski, niekiedy z rana "słyszę" jakby staw się odklejał gdy ruszam (dźwięk uderzania widelcem o galaretkę), ostatnio przy rozmowie lewy staw (?) tak mi strzelił, że wystraszyłem się jakoby coś tam pękło (koledzy rozmawiający obok również to słyszeli). Mówiłem o tym ortodontce od momentu pojawienia się dolegliwości jednak ona mówiła, że to "przejściowe". Na ostatniej wizycie (aparat mam już 2 lata) kiedy po raz kolejny poruszyłem ten temat dostałem informację, że jeśli chce leczyć problemy stawów to mam iść do "specjalisty". Ponadto odmawia wydania mi skierowania na prześwietlenie tychże stawów. Byłem u dwóch innych ortodontów jednak oni nie chcą "wchodzić w czyiś interes". Powinienem kontynuować wizyty i dalej wydawać pieniądze czy zdjąć ten aparat i szukać rozwiązania u innych ortodontów? Dodam, że oś symetrii zębów uległa znacznemu przemieszczeniu. Przed aparatem była ona na lewo od nosa, obecnie jest na prawo.

Od dwóch lat leczę się ortodontycznie aparatem samoligaturujacym. Zgryz głęboki plus niewielkie stłoczenia. Problem polega w tym, ze cały dolny łuk, który był gorzej stłoczony już dawno się wyprostował lecz górny łuk, a w zasadzie jedynka, która była stłoczona pozostała praktycznie bez zmian. Moja Ortodontka próbowała już wielu sposobów, zmienianie zamków, „piłowanie” między zębami jednak nic to nie dało, twierdzi, ze musi coś siedzieć w korzeniu zęba. Zaproponowała mi licówki na jedynki... dwa lata noszenia aparatu, latania co miesiac/dwa samolotem do innego kraju (nie mieszkam w Polsce), wydania naprawdę sporo pieniędzy i na koniec dwuletniego leczenia okazuje się, ze muszę spiłować zeby, by mieć ładny uśmiech... myślałam nad konsultacja w innym miejscu, lecz zazwyczaj wyglada to tak, ze musiałabym ściągnąć aparat i założyć nowy u nich, gdzie dla mnie to jest zupełnie bez sensu w tym momencie... proszę o porady...