lek. Alicja Modrzewska-Piotrowska

Czytając opinie na portalu znanyLekarz, szłam na wizytę z dzieckiem z pewnością że Pani doktor pomoże synowi. Jednak się pomyliłam, jak to Pani doktor określiła " dziecko nie ma żadnych objawów laryngologicznych" , po czym syn wylądował na stole operacyjnym z grubo przerośniętym trzecim migdałem i przewlekłym stanem zapalnym uszu....
Stanowczo nie polecam. Może i termin błyskawicznie szybki ale to tylko tyle z plusów.

Udałam się na konsultację z powodu nawracających infekcji zatok i związanego z tym bólu twarzy i głowy. Pani doktor stwierdziła, że zatoki nie bolą i nie należy płukać i robić irygacji. Stwierdziła,że nie mam zapalenia zatok, chociaż przewlekle leczę się od 2 lat na zatoki. Zaleciła wizytę u fizjoterapeuty z związku z napięciami twarzy i szyi. Nie wyjaśniła skąd cały czas spływa wydzielina po tylnej ściance gardła.

Zaznaczę,że bardzo rzadko wystawiam jakiekolwiek opinie,a te negatywne to już wcale.
Niestety tej Pani doktor nie polecam.
Wizyta krótka,skierowanie na dalsze badania bez wyjaśnienia co podejrzewa lekarz.
Pani doktor nie zaleciła żadnych leków,dopiero po zapytaniu czy mogłaby jednak coś polecić na złagodzenie dolegliwości.Badanie wykonane lusterkiem -ok,ale nie zostało wykonane nawet badanie palpacyjne węzłów chłonnych. Nie mówiąc już o usg. Pani ddoktor najbardziej skupiona była na tym czy mam założoną maseczkę i czy było szczepienie przeciwko covid. Takie było moje odczucie.
Niezbyt to profesjonalne podejście.
Tydzień później jestem u lekarza rodzinnego i już działamy,badanie,szczegółowy wywiad.
Dostaje leki i czuć poprawę.
Drugi raz nie odwiedzę tego specjalisty.

Mimo informacji, że jestem od dziecka pacjentem laryngologicznym i infekcje bardzo szybko rozprzestrzeniają się i namnażają bez wdrożenia odpowiedniego leczenia, lekarz odmówił podania antybiotyku nie widząc ku temu powodu; nie dał również żadnych leków, które pomogłyby odbudować się i tak już zniszczonej śluzówce; przepisał za to leki dodatkowo podrażniające śluzówkę. Wszystkie leki były lekami, które można dostać bez recepty i które daje lekarz rodzinny przy zwykłych przeziębieniach. Kiedy pacjent laryngologiczny idzie do laryngologa, ma nadzieję, że ten będzie rozumiał naturę jego problemów i otoczy odpowiednio opieką. Niestety Pani Doktor zbagatelizowała istniejące problemy, była głucha na moje wątpliwości i uwagi. Zachowywała się z wielką pewnością własnych kompetencji i postanowiłem jej zaufać. 4 dni później było tylko gorzej i musiałem udać się do innego laryngologa, który stwierdził poważne pogłębienie i rozprzestrzenienie się infekcji w wyniku błędnego rozpoznania nietrafnie dobranego leczenia. Już na drugi dzień była widoczna poprawa. Wizyta u Pani Doktor okazała się stratą pieniędzy i czasu na leczenie, dodatkowo pogłębiła chorobę i utrudniła i wydłużyła proces zdrowienia. Nie negatywną opinię na temat kompetencji Pani Doktor i postawy wobec chorego (nie przywiązywanie wagi do opinii pacjenta, który znając swoje choroby od lat, najlepiej chyba wie, że zwykłe krople do nosa mu nie pomogą - a w każdym razie warto przynajmniej wziąć jego zdanie pod uwagę i podejść do sprawy z mniejszą nonszalancją, a większą ostrożnością i uwagą). Zdecydowanie odradzam tego lekarza "weteranom laryngologicznym".

Dostałam skierowanie do szpitala dziecięcego - mój pięciolatek miał zapalenie ucha, dwukrotny krwisty wyciek z ucha. Pani doktor potraktowała nas okropnie, zbadała pobieżnie, prawie po ciemku, dała do zrozumienia, że zawracamy głowę głupotami. Perforację błony bębenkowej nazwała "drobiazgiem". W dodatku bardzo niegrzecznie wypowiedziała się do pediatrze, która dała nam do niej skierowanie, krzyczała, że ma sobie sama leczyć ucho mojego synka. Jechałam przez całe miasto do szpitala, byłam zdenerwowana chorobą dziecka, poświęciłam dużo czasu na dojazd do laryngologa, a zostałam zlekceważona. Dodam, że następnego dnia wybrałam się do innego laryngologa prywatnie, ponieważ diagnoza "pani doktor" absolutnie mnie nie przekonała i tym razem zostałam potraktowana normalnie. Dla mnie kompletna porażka, na pewno nie odwiedzę tej pani prywatnie, chociaż mamy do niej bardzo blisko. Jeśli będę skazana na nią na oddziale, to na pewno nie zapomnę o zabraniu dyktafonu.

Zawsze kiedy jestem u lekarza wymieniam antybiotyki, na które jestem uczulona. Pani doktor wydała się dosyć rozbawiona moją alergią na dwa leki, po czym wypisała mi antybiotyk, na który jestem uczulona pod inną nazwą. Dowiedziałam się o tym podczas wizyty u kolejnego lekarza, z zapalenia zatok leczę się już trzeci miesiąc, plus - biorę tabletki na odtrucie. Dla mnie to zwyczajna niekompetencja.