prof. dr hab. n. med. Adam Maciejewski

Porażka. Nie otrzymałem żadnej porady. Nie polecam 5 min wizyty , żadnego zainteresowania tylko zapłacić i do domu.

Zwróciłem się do doktora z już zdiagnozowana choroba nowotworu o miejscowej złośliwości. Dostałem info o panu doktorze z polecenia od innego chirurga. Po pierwszej konsultacji online zostałem zaproszony do kliniki w której przyjmuje na kolejną konsultację. Na wizycie online umówiliśmy wstępnie termin operacji oraz wszystkie szczegóły dotyczące mojej choroby. Na kolejnej wizycie kontrolnej doktor nie pamiętał ani nie miał notatki o niczym co do niego mówiłem przez telefon co łączyło się z innymi badaniami które zlecili mi inni lekarze specjaliści. Mieliśmy mieć konsultację z laryngologiem na miejscu o czym zapomniał. Zaznaczę że jechałem do niego 500km w jedną stronę. Po wizycie na której powiedział mi dokładnie to samo co przez telefon zaprowadził mnie do osoby odpowiedzialnej za finanse w klinice. Moje zdziwienie było o tyle wielkie że na wizycie online nie wspomniał mi o tym że zabieg chce przeprowadzić prywatnie. Zabieg osoba z kliniki od finansów wyceniła na 110k. Wyjaśniłem pani że nie jest to w moich możliwościach. Zaproponowała zniżkę do 100k pln. Po 30min od opuszczenia kliniki dostałem kolejny telefon z informacja że mogą zejść nawet do 90k. Byłem w takim w szoku że kiedy na spokoju po ułożeniu sobie w głowie wszystkiego nadal nie dowierzam w to co się właśnie stało. Żeby nie było nie jestem psem ogrodnika oraz nie ma dla mnie znaczenia czy ktoś wykonuje zabiegi prywatnie. 1. Mam nadal nowotwór i muszę na nowo szukać lekarza. Grozi mi patologiczne złamanie szczęki. Zmarnowałem 3 tygodnie chodź liczy się każda chwila. 2. zapłaciłem za dwie wizyty 1200 pln. Druga wizyta nie była potrzebna, zostało mi powiedziane dokładnie to samo co na pierwszej. Do drugiej wizyty doktor był nieprzygotowany. 3. Przejechałem 1000km - 2 dni zmarnowane + hotele itp, ok 1500 dodatkowych kosztów.
Jeśli pan to czyta panie doktorze nie wątpiłem ani nie wątpię w pana umiejętności chirurgiczne ale to co pan zrobił jest niewłaściwe. Pozdrawiam

W szpitalu zdiagnozowano mojej mamie nowotwora złośliwego gardła, chcieliśmy skonsultować możliwość zaproponowanego leczenia. Profesor Maciejewski nawet nie oglądnął płyty z tomografem, przeczytał tylko wypis ze szpitala i powiedział, że tego nie da się operować. Podciął mamie skrzydła, bo powiedział to tak, jakby to był koniec. To co było na wypisie mogliśmy sobie wygooglować. Koszt wizyty 600 zł za 3 minuty w gabinecie, dla pozorów odpaliłby płytę z tomografem, nie tego się spodziewaliśmy od profesora. Przecież ktoś, kto dokonał opisu do TK mógł się pomylić. Mama nie wiedziała, że wizyta jest płatna, tak naprawdę okłamaliśmy ją że udało się na NFZ, nie zgodziłaby się, żebyśmy za nią płacili, jej emerytura wynosi nieco ponad 800 zł. Nie pieniądze dla nas były problemem, chociaż mama źle się z tym czuła, ale jeśli trafi tu ktoś, kto za 3 minuty wizyty zapłaci 75% emerytury i lekarz nie przyłoży się do wizyty jak należy, to dla pacjenta może być szokiem tak jak dla nas. Możliwe, że rzeczywiście nowotwór jest nieoperacyjny, ale tytuły, jakie ma Pan doktor, powinny zobligować do oglądnięcia TK, i trochę empatii, że zaproponowane leczenie w rodzimym szpitalu chemia i radioterapia jest najlepszym rozwiązaniem, poświęcić chociaż 15 minut dla pacjentki... Niestety, słowa brzmiały tak jak wspomniałam, jakby nie było ratunku :-( Zawiedliśmy się bardzo :-(