lek. Maria Kotwa-Siwoń

Pani doktor jest bardzo dobrym lekarzem, mimo że wyprowadziłam się z Kielc od 4 lat wciąż leczę dzieci w tej przychodni. Mam zaufanie do doktor, rzetelnie wykonuje swoją pracę, może faktycznie momentami jest trochę nad wyraz zapobiegawcza i za szybko wypisuje skierowania do szpitala ale wynika to z troski o dziecko. Bez problemu wypisuje skierowania do specjalistów jeśli matka ma jakieś obawy. Nigdy nie usłyszysz" to ja tu jestem lekarzem"

Zdecydowanie odradzam. W ramach nocnej i swiatecznej opieki w piatek 29.06 o godz. 18.30 zgłosiliśmy sie do przychodni przy ul. Artwinskiego, gdzie pani lek. med. chciała "na wszelki wypadek" odesłać moją 16 miesięczną córkę do szpitala, na podstawie kaszlu utrzymującego się od 3 tygodni (była to 4 wizyta u pediatry od początku choroby, ale 1. u tej pani) i 1-dniowej biegunki. Sama stwierdziła, że osłuchowo dziecko jest bez zastrzeżeń. Oskrzela i płuca czyste. Jako, że pracująć w instytucji sektora ochrony zdrowia mam świadomość, że w weekendy nie jest prowadzona w szpitalach żadna specjalistyczna diagnostyka, zapytałem czym jest to podyktowane, że pani lek. med. chce odesłać małe dziecko na oddział, gdzie roi się od zarazków i gdzie bylaby odcięta od rodziców, ponieważ córka zaraziła nas swoją infekcją. Odpowiedź pani lek. med. była piorunująca- "na wszelki wypadek" oraz, że "normalnie ze swojego POZ by nie jej wysyłała do szpitala, tylko obserwowała, ale tu jest tylko na dyżurach, więc nie ma takiej możliwości". Czyli przed 18 podjęłaby sie leczenia w tradycyjny sposób, mimo, że w POZ też nie widziałaby mojej córki przez cały weekend, ale po godz. 18 już nie. Dobrze, że postanowiliśmy zweryfikować diagnozę i zaproponowany sposob leczenia u innego lekarza (nie będę podawał miejsca i nazwiska, żeby nikt nie odczytał tego jako nieuczciwą konkurencję, ale również w ramach nocnej opieki), gdzie dowiedzieliśmy się, że nie ma podstaw do wysylania dziecka do szpitala, a jedynie należy wprowadzić pewne korekty w leczeniu. Drugi pediatra nie był świadomy, że byliśmy wcześniej u tej pani, więc dyskretnie zapytalismy, czy na pewno nie widzi podstaw do hospitalizacji. Odpowiedź była jednoznaczna, poparta bezsensem wysylania kogokolwiek do szpitala na weekend, a tym bardziej malutkiego dziecka ze zwykłym, niezbyt ostrym stanem zapalnym gornych dróg oddechowych, spowodowanym infekcją wirusową i biegunką podobnego pochodzenia, jeśli dziecko jest karmione piersią i ma apetyt, a osłuchowo oskrzela i płuca ma czyste.
Aktualizacja z dnia 3.07.2018:
Po wczorajszej wizycie u pediatry w moim rejonowym POZ zostałem utwierdzony w moim przekonaniu o braku zasadności wysyłania mojej córki do szpitala. Lekarz prowadzący na codzień moje dzieci (nie podaję nazwiska i przychodni z tych samych powodów, co powyżej) na opowieści o piątkowej sytuacji zareagował niedowierzaniem, ale gdy pokazałem mu wystawione skierowanie, przyznał, że nie za bardzo rozumie czym umotywowane było działanie pani lek. Marii Kotwy-Siwoń.
Mam nadzieję, że będzie to moja pierwsza i ostatnia negatywna opinia na tym portalu i jeśli już zajdzie konieczność wizyty u jakiegokolwiek specjalisty, to będą one motywowały mnie wyłącznie do wystawiania pozytywnych opinii.

Jesteś tym lekarzem? Odpowiedz na tę opinię! Zarejestruj się teraz

Witam
Muszą opisać moją ocenę, ponieważ z takim przyjemnym i bardzo poważnie podchodzącym do swojego zawodu lekarzem nigdy się nie spotkałam. Bardzo dziękuje , że kiedy na świecie pojawił się nasz synek natrafiliśmy na Panią Doktor :) Przy każdej wizycie szczepiennej badała dziecko, ważyła, przeprowadzała z nami wywiad, rozmawiała, doradzała, a nawet potrafi zwrócić uwagę w bardzo delikatny sposób. Aż chce się chodzićdo lekarza:) Bardzo się cieszę ponieważ nasz syn co dwa niesiąc do roku czasu był u Pani Doktor , która miała go pod knotrolą. Wiedziałam, że wszytsko jest w porządku. Proszę by pani Doktor pracowała i pracowała, bo nie wiem co zrobię jak odejdzie. Pozdrawiam bardzo serdecznie i każdemu młodemu rodzicowi życzę takiej Pni Doktor i opieki na dzieckiem :)