Longin Żelepień

Bardzo słabo oceniam tego pana. Historia jest długa, ale w skrócie- moja córka 7-tyg. niemowlę - zachorowała na zakażenie układu moczowego. Pojechaliśmy z małą do szpitala do Ząbkowic, nie przyjęto nas na oddział (mała gorączkowała, ale nikt nawet nie zmierzył jej temperatury, najważniejszy był fakt, że jest 17:55 a do 18.00 powinien nas przyjąć lekarz rodzinny!). W nocy stan małej się pogorszył - zbadaliśmy mocz małej papierkami lakmusowymi (mieliśmy je, bo jeden z rodziców pracuje w służbie zdrowia), okazało się że mała ma leukocyty, krwinki czerwone, białko i wiele in. rzeczy które nie powinny znaleźć się w moczu. Pojechaliśmy więc do Kłodzka na oddział dziecięcy, tam pani pielęgniarka przywitała nas pytaniem- dlaczego nie udaliśmy się do szpitala w Ząbkowicach (a ponoć jest prawo wyboru:). Dyżur miał dr Żelepień- podałam mu diagnozę na ręku, wzięłam ze sobą papierki wskaźnikowe (badanie powtarzałam w domu 2 razy) i pokazałam wynik. Ten stwierdził, że może źle pobrałam mocz! Tylko skąd krwinki czerwone nawet w źle pobranym moczu???! Nie zlecił żadnych podstawowych badań, kazał jechać do domu. Rano zabraliśmy skierowanie od rodzinnego i pojechaliśmy znowu do Kłodzka. Oczywiście załapaliśmy się jeszcze na dyżur dr Żelepienia. Już nie miał wyboru. Mała jęczała, gorączkowała, przez 6 godz. nie oddała moczu. Rzecz jasna - wyniki potwierdziły naszą diagnozę - w moczu bardzo liczne bakterie, a krew 70 CRP (norma do 5 ). Jak można tak lekkomyślnie podchodzić do swojej pracy! A później wielce USG nerek małej robili ! W przypadku takich maluchów każda godzina się liczy i tu nie chodzi już o zdrowie, a o życie dziecka!

Jesteś tym lekarzem? Odpowiedz na tę opinię! Zarejestruj się teraz