Jacek Pawlik

Ja też byłam w ZUS-e na spotkaniu ze smokiem orzecznikiem. Byłam sztywna z przerażenia gdy zobaczyłam lekarza poważnego, bez cienia uśmiechu, raczej milczącego, zadającego sporadycznie pytania. Odpowiadałam spokojnie, rzeczowo, krótko i na temat. Dla udokumentowania dawałam wypisy i wyniki. Nie starałam się zagadać lekarza o swojej chorobie. Badanie było dla mnie bardzo wyczerpujące, prawie do bólu. Finał: uśmiech lekarza na koniec tak ciepły, że to ja bałam się uśmiechnąć w odpowiedzi. Dostałam skierowanie na prewencję, czyli do sanatorium. Finalnie: bywają zdecydowanie gorsi lekarze orzecznicy, nie mam powodów do narzekania.
Anna P.

dzisiaj miałem przyjemność spotkać się z lekarzem jako orzecznika ZUS i stwierdzam że to słaby lekarz jeżeli chodzi o komunikatywność z pacjentem . Nie słucha co pacjent do niego mówi i występuje jako orzecznik na rzecz ZUS. Mnie chodziło tylko o opiekuńczy raptem 203 zł które mógłbym dostać przy tak małej emeryturze i to po dwóch zawałach i narostami na kregosłupie /wszystko miałem udokumentowane/ ale lekarz stwierdził że skoro sam przybyłem na komisje to nie dostane dodatku opiekuńczego. /

Jesteś tym lekarzem? Odpowiedz na tę opinię! Zarejestruj się teraz