lek. Grażyna Siender-Fima

Najlepsza Pani Ginekolog na którą mogłam trafić. cierpliwa , sczegółowo bada, wyjaśnia odpowiedziała na moje każde pytanie .
Pozdrawiam serdecznie i napewno wróce na kontrole

Pani Doktor jest świetną specjalistką, bardzo mi pomogła. Ginekolog, który dokładnie bada, nie śpieszy się, wszystko notuje, na kolejnej wizycie pamięta przebieg choroby/leczenia. Dobiera odpowiednie leki, tłumaczy i odpowiada na wszystkie pytania. Jest skuteczna, ciągle się szkoli. Prowadziła też moją ciążę, nie mam żadnych zastrzeżeń, była zawsze dostępna pod telefonem. Jedyny minus to niektóre komentarze, które jej się zdarzają, są nieprofesjonalne, czasami kąśliwe i są niezwiązane z wizytą, leczeniem.

Zmuszona jestem zmienić swoją wcześniejszą opinię. Zaszłam w ciążę - co zwiększyło częstotliwość wizyt u p. doktor. Powiedzieć, że uwagi doktor Siender są kąśliwe - to jak nic nie powiedzieć. Uwagi doktor Siender, które słyszę w odpowiedzi niemal na każde moje pytanie są poniżające, raniące i robiące ze mnie nie przymierzając - kretynkę. Podczas wizyt w zasadzie się nie odzywam - boję się, że usłyszę jakieś obraźliwe stwierdzenie zamiast informacji. Podczas wizyty najchętniej rozpłynęłabym się w powietrzu. Co z tego, że doktor robi USG, kieruje na badania, bada ginekologicznie przy każdej wizycie - jeśli ja nawet kiedy coś się dzieję słowem się nie odezwę? To jakaś paranoja - mam ponad 30 lat a czuję się przy niej jak małe, niedouczone dziecko! Nie tędy droga, pani doktor...

Chodzę do p. Siender od roku (na NFZ na Komorowskiego) i generalnie jestem zadowolona. Robi przy każdej wizycie USG, cytologię co roku, czystość pochwy w razie potrzeby. Nie mam powodów do narzekań. Co prawda, miałam kiedyś krwawienie trwające ponad miesiąc i tak sobie myślałam, że mogłaby mnie skierować na jakieś badania (koleżanki sugerowały poziom hormonów). Dr. Siender mnie nie skierowała, leczyła dufastonem i... przeszło. Więc może trzeba zaufać, że lekarz wie co robi? Nawet jeśli gorąco pragniemy tysiąca badań w różnych kierunkach....
A to, co mi ogromnie przeszkadza, to brak terminów na następne 3 m-ce. Ale - oddając sprawiedliwość - jak coś się dzieje, to dr Siender przyjmuje (wciska do kolejki) potrzebującego i często widzę, że kończy przyjmować godzinę czy nawet dwie po zakończeniu pracy...

Chodziłam do Pani doktor regularnie.Była miła,dokładna,ale w leczeniu nieskuteczna.Na wizytę u niej na ul.Komorowskiego czeka się ok.3 mies., a mnie ostatnio ciągle coś wypadało (dyżur w pracy,miesiączka,chore dziecko,urlop Pani doktor),więc ciągle wizyta była przesuwana o kilka miesięcy.W miedzyczasie miałam ostrą infekcję,więc poszłam do innego lekarza. Jakie było oburzenie Pani doktor ,gdy się o tym dowiedziała...Miłe traktowanie gdzieś przepadło,a jej kąśliwe i poniżające uwagi zaskoczyły mnie. Ponieważ i tak nie była skuteczna w leczeniu,nie zastanawiałam się nad zmianą lekarza.

Byłam pacjentką pani doktor od kilku lat. Dopóki chodziłam raz, dwa razy do roku było OK - dostawałam skierowania na USG i cytologię. Gorzej z leczeniem, ale widocznie takie mam skłonności. Wszystko się zmieniło jak zaszłam w ciążę. Mam 39 lat i jest to moja 3 ciąża. Już przy pierwszej wizycie na moją prośbę o skierowanie na badania prenatalne spotkałam się z niezadowoleniem - pani dr wyraźnie zaskoczona musiała skonsultować z innym lekarzem treść skierowania. Przy kolejnej wizycie pokazałam wyniki - był to test podwójny który wykrywa min. zespół Downa i 2 inne schorzenia chromosomalne. Mój wynik był ujemny. Robiąc to badanie na Kopernika 23 dowiedziałam się, że mogę jeszcze wykonać USG między 18-22 tyg. ciąży, tylko potrzebuję następne skierowanie. Tak więc przy kolejnej wizycie u pani dr postanowiłam o nie poprosić. I tu zaskoczenie - dowiedziałam się od pani dr, że ona robi mi USG przy każdej wizycie i nie ma potrzeby wysyłania mnie gdziekolwiek. Ja twierdziłam, że to badanie robi specjalista od wykrywania wad genetycznych - dr Wiecheć na wysokiej klasy aparacie. W końcu pani dr postanowiła dać mi skierowanie na test potrójny z adnotacją - na życzenie pacjentki, która wyraża niepokój. Do końca nie byłam pewna co to za badanie, więc potulnie wzięłam 9 potem okazało się,że tego badania na Kopernika nie robią już od 3 lat i jest to dokładne powtórzenie t. podwójnego, tyle, że w poźniejszym okresie ciąży). Odczekałam następne 5 minut pisania na komputerze i zapytałam nieśmiało o badania w Diagnostyce dla kobiet w ciąży. W ulotce było mnóstwo tych badań, więc pytam które są ważne, na które nie dostanę skierowania na NFZ itp. Pani dr poczuła się oburzona, usłyszałam, że pracuje w zawodzie 30 lat i zna się na rzeczy, a NFZ się nie przejmuje... Schowałam ulotkę, postanowiłam nie pytać o nic więcej. I tu pani dr przeszła samą siebie pytając mnie mimichod: czy pani nie leczyła sie kiedyś w poradni psychiatrycznej? Jest pani przewrażliwiona... Odpowiedziałam że jestem zdrowa na ciele i umyśle i nie życzę sobie takich pytań. Potem po badaniu przez ponad 5 minut jeździła po brzuchu sondą jak do USG żeby sprawdzić czy dziecko oddycha - a ja leżałam z nogami w górze... Potem zaraz zrobiła mi USG tradycyjne , więc po co to wcześniejsze badanie...? Zmieniłam lekarza i od razu dostałam skierowanie na Kopernika...

Byłam u Pani Doktor tylko raz, w Przychodni przy ul. Komorowskiego. I więcej nie pójdę. Nasłuchałam się, że jeśli przychodzę z jakąś przykrą dolegliwością, to na pewno jest to wina mężczyzny z którym jestem i z którym współżyję, więc najlepiej dla mnie by było gdybym go wymieniła na \'lepszy model\'. Oczywiście sama nie wiedziała co mi jest (diagnozę wystawiłam sobie sama, po przeszukaniu ton materiałów w internecie - moją opinią zasugerowała się też rzeczona lekarka, nawet nie skierowawszy mnie na dodatkowe badania potwierdzające moje podejrzenia), po czym przepisała leki w nieprawidłowej dawce o czym poinformowała mnie farmaceutka w aptece. Kiedy zadzwoniłam pod numer wypisany na pieczątce z recepty, by poradzić się w tej sytuacji, usłyszałam, że Pani Doktor jest już po pracy i jakim prawem śmiem do niej dzwonić... Niestety musiałam do niej wrócić w celu ponownego podbicia recepty i oczywiście doczekałam się kąśliwego komentarza. Ogólnie uważam, że osoba ta jest niekompetentna w swym zawodzie i wygłasza uwagi, do których nie ma żadnego prawa. A co do mojego telefonu do Pani Doktor...Może trzeba było sobie wybrać inny zawód, taki który wykonuje się od-do, bez konieczności udzielania informacji, jeśli samemu popełni się błąd. Za to lekarzem którego zdecydowanie polecam w przychodni przy Komorowskiego jest pan doktor Janusz Dziedzic.

Byłam w Rynku 37. Wizyta prywatna u Pani dr to koszt 78 zł. Moja wizyta trwała ok 50 min., wszystko tłumaczy, miła, opowiada o swoich podróżach po świecie:)) Bada wszystko delikatnie i nawet nie boli, sprawdza piersi, wypytuje o badania i każe zrobić wszystkie (usg pochwy, piersi, cytologię, krew..) ale NIE DAJE SKIEROWAŃ! Pewnie dlatego, ze prywatna wizyta...zresztą nie wiem jaka jest polityka Pani dr :) Oczywiscie daje namiary na swoja kolezankę co robi usg :D Wszystko super, ale przepisała mi mnóstwo leków (przy badaniu stwierdziła I stopień grzybicy) i zażywam tabletki dosutnie i dopochwowo, całość kosztowała mnie 200zł + wizyta 78 zł+prywatne usg piersi 80 zł...Resztę już zrobię na NFZ, bo pewnie czeka mnie jeszcze kilka wizyt kontrolnych, a najzwyczajniej w świecie nie stać mnie na to:( Pocieszam się tylko, że to inwestycja w zdrowie więc jest mi lżej:) Na Komorowskiego nie ma już terminów na NFZ do Pani dr do konca roku:/ szkoda,ale polecam Panią dr :) Nie dajcie sie zwariować jej polecanym gabinetom i lekarzom na badanie prywatne:)

Przykro jest stwierdzić też u niej byłam i choc badanie robi delikatnie nie wolno jej pytać o szczegóły tzn. dlaczego tak się dzieje, skąd się bierze.Ludzie dlaczego nie dzielić się ze sobą tym co wiemy jeśli ktoś pyta? Jest przecież specjalistką? Nie jestem osobą nadpobudliwą ale wyszłam od niej wściekła.I wiem jedno wiecej do niej nie wrócę!!!Teraz szukam ginekologa i panicznie boję się kolejnej wizyty.Wierzę że znajdę a z czasem strach minie:)

Beznadziejna!!! Nie miła to raz, dwa nie można z nią porozmawiać na trapiące tematy, bo może skończyć się to oburzeniem Pani lekarz. Ja nie byłam zadowolona, dlatego zrezygnowałam z jej usług. Być może inaczej traktuje osoby, które chodza do niej prywatnie