lek. wet. Andrzej Budindorf

Niestety ale nie polecę nikomu, nie zostało wykonane żadne badanie! Lekarz nawet dobrze nie spojrzał na rankę, podał antybiotyk i jedyne co potrafił powiedzieć, że kotek jest już stary. Całe szczęście w porę zmieniliśmy lekarza!

Pan Andrzej ma super podejście do zwierząt, prowadzi mojego psa od 11 lat i jeszcze nigdy Nas nie zawiódł, zawsze ma czas dla swoich stałych pacjentów. Pozdrawiamy i powodzenia w dalszej karierze!

Witam, kilkakrotnie już byłem ze swoimi zwierzakami u Państwa Budindorf, póki co nie zawiodłem się. To co ich wyróżnia to doświadczenie, profesjonalizm, odpowiednie podejście do zwierząt i przystępna cena.

Polecam bardzo !! Lekarze weterynarii są bardzo mili i przyjaźni dla ludzi i ich pupili. Jestem bardzo zadowolona !!

trafilam do tej lecznicy 3krotnie.i niestety nie moge jej wystawic dobrej opinii.byc moze tylko ja spotkalam sie z leczeniem zwierzat na oko i odleglosc jak to moge nazwac.zero profesionalizmu,klitka.duzo mowy zero dzialania.jedyny plus to godziny otwarcia w niedziele bo wtedy inne lecznice nie dzialaja,

Według mnie to najlepszy weterynarz we Włocławku .Mojego psa zawsze tam leczyłam . Niestety w sierpniu ubiegłego roku musiałam go uśpić ponieważ miał niewydolność nerek i niestety strasznie się męczył. Pan doktor jest najlepszy . Serdecznie Go polecam ! :)

Witam!

Kupilem niedawno szczeniaczka dobermana i szukalem dobrego weterynarza. Znajomi powiedzieli mi o tym lekarzu wiec sie tam wybralem. Moim zdaniem pelen profesjonalizm i swietne podejscie do zwierzaka jak i wlasciciela. Pomogl mi nawet przez telefon wiec ze swieca takich specjalistow szukac.

POLECAM GORACO !

Chce nawiązać do opini z dnia 9.04 2009.Ta osoba wystawia co drugiemu lekarzowi identyczną opinie.Więc niewarto zwracac na ta osobe uwagi i na jej opinie

Myślę, że pan doktor jest świetnym fachowcem. Wyleczył naszego kocurka z panleukopemii. Co prawda kosztowało nas to "trochę" pieniędzy, ale i tak o wiele mniej niż u innych lekarzy. Wcześniej mieliśmy dwa kotki, które mniej więcej po tygodniu słabły, przestawały jeść a potem zdychały. U innych wetów było to albo albo zatrucie, albo coś innego. I nie wspomnę o kasie, którą brali za jedną wizytę. A okazało się, że mamy w domu panleukopemie. Kotka uratowało to, że od razu dostał odpowiednie leki, kroplówki i witaminy. Sprawą jakby trochę mniej ważną, acz istotną jest to , że wszyscy troje lekarzy, którzy tam przyjmują, są mili i mają odpowiednie podejście do zwierząt. Pozdrawiam

Bardzo dobry i miłe podejście do pacjęta . Idąc z moją yoreczką na pierwsze szczepienie zbadał ją obciął pazurki ,zbadał uszy i stwierdził ,ze prawe ucho coś się tam dzieje i żeczywiście było zanieczyszczone.