Nie rezygnuj ze zdrowia
Wybierz konsultacje online, aby rozpocząć lub kontynuować leczenie bez wychodzenia z domu. Jeśli potrzebujesz, możesz również umówić wizytę w gabinecie.
Pokaż specjalistów Jak to działa?Adres
Pacjenci prywatni (bez ubezpieczenia)
Czy brakuje Ci jakichś informacji w profilu tego specjalisty?
Pokaż innych położnych w pobliżuCennik
Brak informacji o usługach i cenach
Ten lekarz nie dodał jeszcze informacji o usługach i cenach.
Moje doświadczenie
12 opinii pacjentów
Ogólna ocena
Sortuj opinie według
Kasia
Bardzo bałam się porodu. Pani Agnieszka poleciła mi, abym koncentrowała się na tym co w tym momencie jest, abym nie myślała o tych skurczach które będą, czy były. Jeśli jest przerwa bym odpoczywała, jeśli skurcz, abym próbowała oddychać i rozluźnić się na wydechu. Podzieliła poród na etapy i każdy z nich był moim kolejnym celem: 1 – regularne skurcze 2 – skrócenie szyki 3- rozwarcie 2 cm gdzie jeśli będę chciała i sytuacja dziecka na to pozwoli założymy znieczulenie (tak napisałam w planie porodu) itd. To bardzo mi pomogło, wiedziałam czego mogę się spodziewać i że nie od razu po pierwszych skurczach będzie rozwarcie i znieczulenie. Wspierała mnie bardzo. Pozycję też mogłam przyjmować jaką chciałam, aż do momentu, gdy trzeba było poprawić komfort Krzysia. Zależało mi na ochronie krocza, wytłumaczyła mi, że postara się, ale nie od niej wszystko zależy („każda z nas stara się, jeśli tylko może nie nacinać krocza”). Będzie musiała naciąć krocze jeśli Maluszek da znać, że już dłużej nie da rady - aby skrócić czas potrzebny główce dziecka na pokonywanie krocza. Wspomniała również, że nacięcie czasami jest konieczną ochroną przed niekontrolowanym dużym pęknięciem i następującymi później komplikacjami. Ostatecznie obyło się bez tej nieprzyjemności. Wiem, że w dużej mierze poród przebiegł bezpiecznie dzięki Jej doświadczeniu i wsparciu. Mój poród nie był szybki, ale moje jego wspomnienie jest pozytywne. Zaobserwowałam jak ciężka jest praca położnej, ile wymaga cierpliwości, doświadczenia i wysiłku fizycznego. Współpraca między personelem szpitala jest również godna podziwu – dająca poczucie bezpieczeństwa. Jestem szczęśliwą mamą – urodziłam zdrowe dziecko.
J.I.
Zarówno ze szkoly rodzenia Uniwersyteckiego Centrum Zdrowia Kobiety i Noworodka, jak i z wizyty kwalifikacyjnej do Domu Narodzin w szpitalu na Żelaznej, wiedzialam, że gdy zaczną się skurcze, powinnam wejść do wody - żeby zobaczyc, czy to poród, czy może tylko "próba generalna". Podczas wspomnianej kwalifikacji, powiedziano mi rowniez, by zglosic sie do szpitala, kiedy skurcze będą pojawiać się regularnie co 4-6 minut, nie krócej niż przez 4 godziny.
Kiedy pojawiły się skurcze, weszłam do wody na dokładnie tyle, na ile kazała mi położna podczas kwalifikacji. Skurcze nie ustały - wiedziałam, że rodzę. Do szpitala (na Żelaznej) pojechałam z dobrym nastawieniem, w zaleconym momencie. Na izbie przyjęć było miło, dopóki nie przyszła pani Gadomska. Podczas badania dowiedziałam się, że mam zaledwie 1 cm rozwarcia i "nie powinnam była wchodzić do wanny, bo to wycisza skurcze". Kiedy powiedziałam, że na wizycie kwalifikacyjnej (w tym samym szpitalu!) kazano mi, żeby to zrobić, usłyszałam tylko, że "ja zawsze mówię moim pacjentkom, żeby nie wchodziły". Aha, położna z własnymi teoriami, sprzecznymi z tym co mówili wszyscy do tej pory - zestresowałam się.
Pani Gadomska odesłała mnie na dwie godziny do (pełnej ludzi, w tym mężczyzn) poczekalni izby przyjęć, gdzie miałam masować sobie sutki, żeby wytworzyła sie oksytocyna, która przyspieszy rozwarcie... Dziś wiem, że trzeba było raczej pójść na spacer, żeby się odstresować, ale za późno, żeby z tej wiedzy skorzystać.
Pod wpływem spotkania z panią Gadomską moje skurcze zrobily sie bardzo nieregularne i rzadsze. Po tym jak byly zegarkowo regularne i czeste juz przez 12 godzin...
Po dwóch godzinach w poczekalni zbadaly mnie miłe lekarki, które upewnily sie, ze skurcze wrocily, stwierdziły rozwarcie 2 cm i przyjęły mnie do domu narodzin. Pani Gadomska była wyraźnie niezadowolona kiedy ją o tym poinformowano. Stwierdzila, ze to niedobrze, ze nie ona mnie badala i zaczęła wypytywać mnie o moje skurcze w taki sposób, że poczułam się jak na jakimś egzaminie. Stres!
W samym Domu Narodzin zrobilo sie jeszcze bardziej nieprzyjemnie - pani znow kazala mi masowac sutki i skakac na piłce (z tego co mi wiadomo, eksperci tego wcale nie polecają) w ustalonym przez nia rytmie, sugerujac, ze nie zdaze urodzic w domu narodzin i przeniosa mnie na sale porodowa, jesli nie przyspieszymy akcji skurczowej.
W domu narodzin chcialam rodzic dokladnie z tego wzgledu, zeby nikt mi nie mowil, ze rodze za wolno, dopoki dziecko i ja mamy sie dobrze (a mielismy sie). Chciałam też sama kierować swoim porodem w oparciu o to co podpowiada mi ciało, a nie jakaś antypatyczna kobieta... W związku z tym, że wszystko było inaczej, niż być miało, zestresowałam się jeszcze bardziej.
Co gorsza, za chwilę atmosfera zrobila sie naprawdę nieprzyjemna. Wszystko dlatego, że mój mąż spokojnie i uprzejmie powiedział pani Gadomskiej, ze ja sie po prostu musze oswoic z miejscem i sytuacja, a wtedy skurcze wroca na pewno, na co pani Agnieszka szorstko zapytala "a ile porodow w domu narodzin pan przyjal?". Widziałam, ze zaraz pani zacznie kłócić sie z mezem, zamiast mi pomagać, wiec postaralam sie zażegnać kryzys proszac o powtorzenie wskazowek dla mnie. Mimo poczucia, ze wszystko jest nie tak jak byc mialo, udalo mi sie byc serdeczna, co i z pani Agnieszki wyzwolilo nagle serdeczność. Różnica w komunikacji była kolosalna, ale to mi niewiele pomoglo. Juz byłam zestresowana i czułam, ze jestem w niebezpiecznym otoczeniu, a takie stany łatwo mi nie mijają.
Zmiana pani Gadomskiej wkrotce się skończyła, a do mnie przyszla inna położna - ale nawet jej przyjazne usposobienie nie pomogło mi odzyskać wiary w to, ze mam czas i jestem we właściwym miejscu. W glowie caly czas mialam wizje przymusowego transferu na blok porodowy ze wzgledu na "za wolny" postep porodu.
Jak to się skończyło? Po dobie, zestresowana i bez sił sama zapragnęłam udać się na blok porodowy. Tam po kolejnych 12 godzinach i dużej dawce oksytocyny w końcu urodziłam. Nie obyło się jednak bez komplikacji.
Myślę, że mój poród miał szansę być o wiele łatwiejszy, gdybym zamiast presji dostała od pani Agnieszki wsparcie emocjonalne.
Jesteś tym lekarzem? Odpowiedz na tę opinię! Zarejestruj się teraz
Anna
Z calego serca polecam! Swietnie wspominam swoj porod:)) Bardzo jasne wskazowki jak oddychac, jaka pozycja bedzie najlepsza, opis fazy, wsparcie, jednym slowem wszystko.
Agata
Miałam przyjemność spotkać się z Panią Agnieszką w 2020r podczas mojego vbac1. Pani Agnieszka jest cudowną osobą. Ciepłą, ale jednocześnie konkretną, co jest wymagane w tym zawodzie. Jest ogromnie zaangażowana i naprawdę świetnie się z Nią współpracuje, dlatego swój poród wspominam jako fantastyczne przeżycie.
MajaJ.
Pani Agnieszka przyjmowała mój poród w Domu Narodzin przy Żelaznej kilka dni po świętach. Bardzo zaangażowała się a ja czułam się, ze jestem w dobrych rękach. Czułam się zaopiekowana przez Panią Agnieszkę. Bardzo konkretna osoba. Urodziłam bardzo szybko. Dziekuje za ten poród.
Kamila
Rodziłam z panią Agnieszką Gadomską w Święta Bożego Narodzenia i jestem jej ogromnie wdzięczna! Dzięki jej ogromnemu doświadczeniu, profesjonalizmowi i wiedzy, udało mi się urodzić siłami natury, o czym bardzo marzyłam. Podczas porodu nie wierzyłam, że dam radę, ale Pani Agnieszka tak poprowadziła sprawnie poród, że nawet nie wiem kiedy weszłam w drugą fazę porodu i potem po 15 minutach synek był na świecie :))) Zaufałam i oddałam się w jej ręce, i nie żałuję ! Poród wspominam bardzo dobrze. Pozdrawiam, Kamila i Michał R.
Agata Z.
Polecam wszystkim kobietom położną Agnieszkę Gadomską. To jest najlepsza położna na jaką mogłam trafić. Dzięki jej wskazówkom i opiece przy porodzie urodziłam po 4 godzinach bez znieczulenia i oksytocyny. Na pewno zdecyduję się na jej opiekę przy rodzeniu kolejnego dziecka:-)
Angelika
Bardzo się cieszę, że miałam przyjemność rodzić z Panią Agnieszką Poród nie należał do najłatwiejszych, przynajmniej dla mnie, a w efekcie po 8 godzinach wszystko skończyło się cc. To nie była wymarzona sytuacja dla mnie jak i dla personelu, ale dziecko miało zupełnie inny plan a dzięki Agnieszcze szybko zaproponowano takie rozwiązanie i teraz możemy cieszyć się naszą córeczką. Jest bardzo ciepła kobieta, ale tez potrafi motywować. Byłam miło zaskoczona, ponieważ w czasie pobytu w szpitalu odwiedzała nas i udzielała cennych rad. Jesteśmy bardzo wdzięczni za opiekę i mam nadzieje, że za jakiś czas znów się spotkamy
Tosia
Pani Agnieszka to wspaniała osoba, a do tego bardzo pomocna położna. Gdyby nie ona, do tej pory bym nie urodziła :) jest miła i wprowadza ciepłą atmosferę, ale jak trzeba to sprowadza do pionu. Polecam każdej rodzącej.
Iza P.
Jestem szczesciara ze rodzilam z pania Agnieszka! Jest profesjonalna i przyjazna, dzieki niej porod wspominam milo, prawie 4 kg chlopak udalo sie bez nacinana co zawdzieczam tej poloznej! Dziekujemy.
Jesteś tym lekarzem?
Edytuj lub przejmij profilZaburzenia miesiączkowania w Warszawie
Choroby ginekologiczne w Warszawie
Bolesne miesiączkowanie w Warszawie
Zespół policystycznych jajników w Warszawie
Nadżerki szyjki macicy w Warszawie
Nietrzymanie moczu w Warszawie
Choroby narządów płciowych w Warszawie
Choroby szyjki macicy w Warszawie
Infekcje dróg rodnych w Warszawie
Niepowodzenia ciążowe w Warszawie
Krwawienie z dróg rodnych w Warszawie
Więcej (15)